Rozwój infrastruktury stymuluje rozwój gospodarczy – to najważniejszy wniosek z pierwszego panelu dyskusyjnego dzisiejszego Kongresu Infrastruktury Polskiej. Dlatego tak bardzo potrzebne jest wypracowanie rozwiązań finansowania infrastruktury po 2020 roku – przekonywali prelegenci.
– Stwarzanie bardzo dobrych warunków infrastrukturalnych wywołuje gospodarczy boom – mówił dziś w Łodzi marszałek województwa łódzkiego Witold Stępień. – Wzmacnia procesy gospodarcze, a nawet może je wywoływać. Symbolem takiego oddziaływania w moim regionie jest skrzyżowanie autostrad w Strykowie. Powstały tam nowe zakłady, jest praca dla tysięcy ludzi, a dochody miasta wzrosły trzykrotnie – przekonywał. Choć wskazywał, że zdarzają się sytuacje odwrotne, kiedy inwestor decyduje się na postawienie zakładu na terenie bez dobrej infrastruktury, a dopiero potem prowadzi się tam trasy dojazdowe, uznał, że szansą dla regionu łódzkiego jest właśnie wykorzystywanie przewag infrastrukturalnych.
Wtórowała mu prezydent Łodzi Hanna Zdanowska. – Najpierw infrastruktura, potem rozwój – przekonywała. – Wiem, że to system naczyń połączonych, że rozwój gospodarczy pozwala na większe inwestycje, ale mimo wszystko nie ma rozwoju bez infrastruktury – mówiła. Wskazywała, że Łódź buduje drogi dojazdowe do przebiegających w jej pobliżu autostrad właśnie po to, by móc w pełni korzystać z szans, jakie dają dobre drogi sieci krajowej. – Równie ważne co inwestycje liniowe jest dla nas także rewitalizowanie miasta – zaznaczyła.
Wielki strumień pieniędzy skończy się wraz z końcem perspektywy UE
Pojawiającą się w wielu wypowiedziach obawą była ta związana z brakiem konkretnych źródeł finansowania utrzymania i dalszej modernizacji infrastruktury po zakończeniu obecnej perspektywy finansowej UE, kiedy możliwości korzystania z funduszy unijnych znacznie spadną. Problemem dla branży budowlanej jest także brak stabilnego programu inwestycyjnego. – Nie mamy narodowego planu inwestycji infrastrukturalnych, tylko narodowy plan wykorzystania środków europejskich – ocenił Dariusz Blocher, prezes zarządu Budimeksu. – Nie zainwestuję więc np. 200 mln zł w sprzęt, bo muszę patrzeć na taki zakup w perspektywie co najmniej kilkunastu lat – wskazywał.
– W czasie obecnej perspektywy unijnej konieczne jest znalezienie sposobu finansowania na okres po 2020 r. – zgodził się Marek Cywiński, dyrektor generalny Kapsch Telematic Services. – Są np. dość poważne opóźnienia, nawet w stosunku do niedawnych projektów rządowych, w rozszerzaniu sieci poboru opłat za korzystanie z dróg – wskazywał na niedostatki przyjętych rozwiązań.
Rozwiązania bezpłatne dla użytkowników przygniotą budżety samorządów?
– Infrastruktura musi więc mieć element zwrotności. Obywatel musi za nią chociaż częściowo płacić, bo inaczej nawet najlepszy inżynier finansowy po pewnym czasie nie poradzi sobie z finansowaniem dłużnym – przekonywał Radosław Stępień, wiceprezes zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego. – Jak słyszę np. o darmowej komunikacji w miastach, widzę wspaniałe narzędzie do generowania długu publicznego, który za kilkanaście lat te miasta przygniecie – mówił. Ocenił, że jednym z największych wyzwań nowej perspektywy będzie wdrożenie dla wielkich inwestycji finansowania hybrydowego z wieloma strumieniami finansowania. – To spięcie finansowe będzie najtrudniejszą rzeczą – powiedział.
– Wydaje się, że najważniejszą z inwestycji w skali kraju jest elektrownia atomowa. Jej budowa trwa dziesięć lat, a my wciąż nie wiemy ani o jej lokalizacji, ani o parametrach, ani o konkretnych terminach. Tymczasem wszyscy wiemy, że mamy ten balast poprzedniej epoki, jakim jest przestarzała energetyka oparta na węglu – wskazywał Adrian Furgalski, wiceprezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Źle dzieje się również z KDP. Chodzimy w tej sprawie od ściany do ściany, bo każdy minister przynosi skrajnie inne spojrzenie – mówił. Zwracał też uwagę, że wielkie środki unijne – inaczej niż w Hiszpanii – doprowadziły nie do zbudowania silnych krajowych firm budowlanych, a do upadku wielu przedsiębiorstw.